Wczoraj nie zdażyłam już tego napisać, bo uczyłam się ana test z angielskiego, którego - jak się okazało i tak nie było, bo pani skończył się tusz :D
Ale mniejsza. W sobotę spotkałam się ze starą kumpelką, jeszcze z kolonii. Dawno się nie widziałyśmy, choć mieszkamy tak pozornie niedaleko.
No więc razem miło spędzałyśmy czas: gadałyśmy, spacerowałyśmy, wspominałyśmy, śmiałyśmy się :D
Wieczorem był koncert i z początku miałyśmy nie zostawać, bo poźniej nie miałybyśmy jak wrócić do domu, ale tak się złożyło, że mój tata zgodził się nas odwieźć.
Wieczorem zrobiło się chłodno, ale kiedy impreza się rozpoczęła, wszyscy zaczęli skakać i ruszać się na wszystkie strony to zrobiło się cieplej xd
Po południu padało, ale wtedy nie spadła nawet kropelka deszczu.
Grał zespół "feel" i było na prawdę super! :3
Ohh... jak ja lubię koncerty! <3
Oczywiście mieli też bisa :D Nie mogliśmy pozwolić, żeby wszystko tak szybko się skończyło :p
Trwało to jakieś półtorej godziny.
Spotkałam tam też wujka i kuzynki, na co bardzo się zdziwiłam. o.O
A więckiedy było już po wszystkim, zadzwoniłam po tatę. W między czasie zdążyłyśmy obczaić prześliczny księżyc - pełnię.
Karolci od razu skojarzył się ze "Zmierzchem"...
Tatuś przyjechał, pojechaliśmy zawieźć Karolcię i wróciliśmy do domu. :)
Ale na prawdę - bardzo mi się podobało - kocham koncerty! <3
A wy - lubicie koncerty? Na jakich byliście ostatnio? Na czyim może raczej :))
PISZCIE! :D
No więc tyle. Zmykam i kładę się spać.
Dobranoc żabcie :3
Papatki :*